Za Wiki, definicja restauracji:
Restauracja...? lokal gastronomiczny, w którym konsumpcja odbywa się przy stolikach, zwykle z obsługą kelnerską.
W restauracji dania przygotowywane są na indywidualne zamówienie, produkowane głównie z surowców (rzadziej z półproduktów i gotowych potraw). Asortyment uzupełniają napoje zimne i gorące, alkohole, wyroby cukiernicze i towary handlowe (papierosy, słodycze itp.). Restauracje często posiadają odpowiedni do charakteru obiektu wystrój wnętrz i specjalizację w rodzaju kuchni (regionalna, narodowa). Ponadto restauracje świadczą usługi rozrywkowe (np. dancingi), dodatkowe (np. catering), przygotowane są do organizowania przyjęć okolicznościowych i obsługi grup.
Istnieje wiele zakładów specjalistycznych będących odmianą restauracji o zwężonym zakresie podawanych potraw i napojów, np. pizzerie, karczmy.
Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Restauracja_%28lokal_gastronomiczny%29
Restauracje od strony klienta
Czego może oczekiwać klient, idąc do restauracji? Niby wszyscy o tym wiemy. Ale wiemy też, że zbyt wiele knajp nie trzyma odpowiednich standardów. A Sanepid wcale nas nie ochroni.
Wiadomo, że wszystkich nie można zadowolić. Myślę jednak, że większość konsumentów ma podobne oczekiwania. Wydają się takie oczywiste - chcemy żeby potrawy były ze świeżych składników, chcemy żeby były przygotowane z zachowaniem zasad higieny, w czystej kuchni, na czystych talerzach. Chcemy żeby kelner był sympatyczny i pomocny. I nie chcemy czekać na swoje danie pół dnia. To takie oczywiste. To takie podstawowe. A tymczasem... Serwuje się nam mrożonki. Cholera wie, jak długo trzymane w zamrażalniku. Ba - bywa, że serwuje się makaron ugotowany kilka dni wcześniej! Wolimy się nie zastanawiać, jaki jest stan restauracyjnej kuchni. Wystarczy tego, co pokazują "Kuchenne rewolucje". Kelner bywa opryskliwy, i obsługuje nas "z wielką łaską". Co cóż... Chyba każdy został kiedyś w ten sposób potraktowany.
A rachunek potrafi powalić na kolana. Niestety, nie brakuje restauratorów, którzy myślą, że zarobią - mówiąc wprost - na oszukiwaniu klientów. To nie jest fair, i to nie działa. A bywa, że ryzykujemy więcej niż trochę pieniędzy. Bywa, że ryzykujemy zdrowiem. A to już poważna sprawa.
Slow food - dobry trend!
Czy można być uzależnionym od jedzenia? To dziwne pytanie, bo wiadomo że bez jedzenia po prostu umarlibyśmy z głodu. Ale problem kompulsywnego objadania się bez wątpienia istnieje. Nie ma jednak nic wspólnego z celebracją posiłków, z zachwycaniem się każdym kawałkiem, z tworzeniem wręcz patetycznej atmosfery. Oj, nie. Uzależnienie od jedzenia wygląda obrzydliwie. I prowadzi do otyłości.
Musimy nauczyć się jeść w sposób cywilizowany, nie w biegu, nie po to żeby zeżreć coś na szybko, bo się spóźnimy. Lepiej stworzyć sobie chwilę, zrelaksować się przy ulubionym posiłku, poszerzyć swoje horyzonty smakowe. Bez pośpiechu.
Jak pisać o jedzeniu?
Nie jest łatwo pisać o jedzeniu. Nie mam tutaj na myśli przepisów kulinarnych, bo przypominają one bardziej techniczną instrukcję, niż cokolwiek innego. W literaturze rzadko występują zachwycające opisy dań. Ale się zdarzają.
Przykładem takiej książki może być "Cmentarz w Pradze", pióra Umberto Eco, gdzie dla głównego bohatera kulinaria to sztuka. Opisy są wyjątkowo estetyczne, wyraziste, czasami wręcz... na swój sposób erotyczne.
Jedzenie jest bez wątpienia powiązane z kulturą. Już od dawna nie jemy po to, by się najeść, ale po to, by sprawić sobie przyjemność. I tak powinno być. Dopóki nie przekształci się w uzależnienie.